> ale ty brade mqsz patenty jakies dziwne, czego cie ci slowacy
> nauczyli?? :)
szczerze... poza samą techniką, improwizacją, głównie podejścia do wspinania, a w skałach życie komplikuję sobie po to żeby mi było potem łatwiej w górach
> zjezdzasz asekurujac sie z prusa? a po co? po co wypinasz line
> z karabinkow, jak i tak ktos ja bedzie prowadzil, wiec spadnie
> cala na dol
tak jak pisałem czasem zostawiam ekspresy, ale jak wspinasz się ze słabszym partnerem może mu zależeć na robieniu drogi na przykład od drugiej wpinki, czyli po głównych trudnościach (np start ma VI.1+ a reszta V to szkoda żeby ktoś takiej drogi nie robił wcale, bo nie czuje się na siłach na początek, jak może sobie poprowadzić od 2giej wpinki, a pierwszych kilka metrów zrobić z górą), teraz chyba wszystko zrozumiałe
> dochodzenie do stanowiska zjazdowego we dwoch to tez jakis dla
> mnie dziwny zwyczaj, po co?
lubię wspinać się na "wyciągi", kolejne ćwiczenie przed górami bo stanowisko trzeba rozbudować, potem zdemontować, pozatym dla partnera to jak wędka a nie wędkujesz, no i jak droga ma dziwny przebieg, na przykład 10m trawersu, ktoś musi zdjąć ekspresy i kości, a partner tego nie poprowadzi bo jest za słaby, wiem mogła by być wędka, ale tego nie lubię :)
> ja sie trzymam zasady, ze w skalach wszystko musi byc jak
> najprostsze, zeby nue bylo mozliwosci popelnienia bledu!!
dobra zasada, tyle że ja skały traktuję bardziej treningowo i dlatego wymyślam takie "taktyczne dziwactwa"
> to fakt, nie widzialem do polowy przetartego lina ringa, moze
> malo widzialem? :)
widziałem trochę tego na Jurze, jak taki podpiłowany ring to wyobraź sobie jakie musi być mydło na takiej drodze :) niestety super pewna asekuracja (obicie) na drogach w niedużych trudnościach to śmierć dla wapienia