Manu,
Baskowie np. wydaja cale jksiegi co 10 lat i wyliczaja kazdy wyjazd poza Europe. Zeby nie bylo ze to cos zlego, to Katalonczycy tez tak robia.
Kilka stron w kwartalniku hiszpanskim GAME (taki klub wysokogorski w ramach szerszej federacji gorskiej, jak u nas 50 lat temu KW w PTT)
to sucha lista maczkiem wyjazdow poza Europe.
De facto u nas by sie przydala taka systematyczna kronika wyjazdow
nawet tylko alpejskich.
A Kuba jest skromny. bo jego powtorzenia byly akurat 3, 4 i 7
i to w b.dobrych czasach. A Ruth to takie alaskanskie Morskie Oko
(no, moze Kiezmarska).
W ramach zartow przypomina mi sie jedna z wypraw hiszpanskich, ktora cos kolo 1975 opisywala pierwsza wycieczke w Tatry Polskie i w raporcie podkreslano ze wszystko to sa pierwsze wejscia hiszpanskie,
a Swinice nawet zdobyto "en solitario" (solo). Byla notka wTaterniku.
Tak wiec lekarstwem na "pierwsze polskie = 126 w ogole"
nie jest milczenie lub smiech, tylko doprowadzenie do sytuacji ze nikt nie bedzie sie tym chwalil, bo bedzie sie mogl chwalic ze zrobil 1 w ogole albo 1 polskie = 3 w ogole.
A zart w druga strone:
Gdy Reticent Wall na El Capie miala juz powtorzenia solo Humara (Slowenia) i Czyza (Pol), to Rosjanie zrobili ekspedycje ktora droge powtorzyla cos jako 10-15 zespol, relacjonujac w internecie postepy wspinaczki na tej "jednej najtrudniejszych technicznych wspinaczek swiata".
Czyli wszystkie nacje ktorym w danym terenie malo sukcesow, najpierw musza podkreslac ich wzgledna, narodowa range. I dobrze.
Robmy tak - Ty tez Manu, Ty tez - by przejsc o wartosci szerszej,
ponanarodowej, bylo wiecej.
Pozdr