tego jeszcze nie wytropili?
Każdego roku, u progu zimy, nadchodził czas, gdy cały naród jednoczył się w dziele pomocy bliźnim. Na ulice miast i miasteczek wyruszały tysiące wolontariuszy z czerwonymi puszkami. Zbierali pieniądze, ochoczo wręczane im przez obywateli. Rozemocjonowane media wychwalały altruistyczne zachowanie rodaków.
Wszyscy wspierali akcję: politycy, wojskowi, artyści. Zagraniczni dziennikarze ze zdumieniem przyglądali się temu zimowemu festiwalowi dobroczynności. Pewien Amerykanin zanotował, że puszki ostentacyjnie wystawiano w knajpach i sklepach. Nikt nie chciał być posądzony o unikanie udziału w akcji.
Nie tylko właściciele biznesów bali się osądu innych. Większość obywateli w dniu akcji zerkało jeden na drugiego, sprawdzając, czy dostatecznie gorliwie bierze udział w charytatywnych uniesieniach. Równocześnie wszyscy radośnie zapewniali się o swej solidarności.
Po zakończeniu zbiórki naród niecierpliwie czekał na ogłoszenie wyników. Czy udało się zebrać więcej ni poprzednim razem? Czy byliśmy dostatecznie szczodrzy? Czy tegoroczne Winterhilfswerk odniosło sukces?
[
rybitzky.salon24.pl]
pozdr
dr know