Pozwolę sobie wuj zabrać głos w tej rwa sprawie,
Otoż choć jestem generalnie pełen braku zrozumienia dla gości, którzy sKUPiAją się na panelu, to muszę powiedzieć wyraźnie: panel może rozwijać technikę, i to znacznie rwa. Np. monolit, pion, małe chwyty, rzeźba, cholera, to naprawdę jest dość zbliżone do prawdziwego wspinania (ang. true climbing). Oczywiście, ładowanie w przewieszeniu po klamach [używam tego słowa jako relatywnego - co innego klama dla mnie, co innego dla ciebie wuju (wuju - mam na myśli abstarkcyjnego wuja)] nie jest zbyt rozwojowe, ale to już nie moja wina do wuja, że wienkszość właśnie na tym się sKUPiA. Uważam, rwa, że spokojnie można tak przygotować się do skalnego wspinaia, że przez zimę można się rozwinąć technicznie. Warynkiem jest skupienie się na wspinaniu po małych chwytach, nie w przewieszeniu, najlepiej na panelu z rzeźbą.
Każdy może robić, co mu się żywnie podoba, ze szczególnym uwzględnieniem pocałowania mnie w dupę, nie mniej jednak jeszcze raz wołam: WSPINANIE POLEGA NA PRZYGODZIE! Na murkach możemy zobaczyć serenkę, i już jest przyrodniczo, a na panelu tylko smród, smród i wuj.
Z punktu widzenia ogólnozdrowotnego, moim zdaniem lepiej sie skupić w zimie na ogólnorozwojówce, bieganie, sranie, ciężarki, tenis, penis. To naprawdę lepiej zaprocentuje na starość. Przy 60-tce będziecie robili VI, a panelowcy już albo nie będą żyć, albo będą mieli stawy w palcach jak główka penisa.
pozdrawiam