>>zwrócic uwagę iż problem dla wybiórczej musi byc bardzo istotny skoro " sama Ewa " sie pofatygowała
przeczytałem - faktycznie - coś ich mocno uwarło;
bo Ewcia walnęła całkiem wiarygodna recenzję, do nikogo się nie "przyjebała" (oprócz Maleszki), Bronka nie szczypnęła - czytałem i czytałem, i az uszy ze zdziwienia sie zaczeły podnosić - no i wyjaśniło sie po co to - ano po to żeby nie było dysonansu, gdy gładko przeszła do:
Maleszka rozmawiając przez telefon inscenizuje przedstawienie podkreślające, jak wielki ma wpływ na "Gazetę". Ile tam znaczy. Jak zarządza i decyduje o wymowie tekstów. Rozsądza tytuły i leady. Pycha, pycha, brak pokory wobec swoich "dokonań". Brak akceptacji dla tego, że ostracyzm mu się należy. Chęć pokazania dziennikarkom, że on, Maleszka, jest Kimś.
majstersztyk...tu do przeczytania [
wyborcza.pl]
a co do filmu - robi wrażenie;
dwie kwestie, które padły w tej pierwszej części - nieco mnie poruszyły...
nie zapamiętałem nazwiska - rzecz dotyczy "wypłynięcia" Maleszki (nota bene wyjatkowo "kuriozalnego" - zwałszcza iz ten człowiek jako agent został przecież ujawniony w prokuraturze rok wczesniej...)
otóz pada tam kwestia - cytuję z pamięci
po przeczytaniu [tej slynnej pracy magisterskiej] doszedłem do wniosku iż tym agentem mogły byc trzy osoby: Bronek, Leszek i ja...
druga sprawa to wypowiedź pani Sonik kończąca się słowami (znów cytat z pamięci) - "jest w tym chichot histroii, ten chichot nam ciągle towarzyszy"...
no więc ten 'chichot' wygląda mniej więcej tak (między innymi):
żaGieWu atakuje zajadle Gontarczyka za szkalowanie Kuronia -> owo szkalowanie polega na cytowaniu donosów pisanych na Kuronia -> donosy były autorstwa Maleszki -> Maleszka oczywista pomimo demaskacji ma etacik adjustatora... - kurwa_DNO!
pozdr
dr know