Re: Związek Homofobów w strukturach MSWiA

Jeśli ktoś przejrzy archiwum forum, to zauważy zapewne, że tzw. psychologię traktuję jako rodzaj "pseudonauki", a większość znanych mi tzw. "psychologów" to osobnicy, którzy usłyszawszy dwa trzy zdania od rozmówcy - od razu na wskroś wiedzą wszystko o rozlicznych problemach duchowych interlokutora. Spotkalem nawet pseudopsychologa, który na podstawie jakichś tam paru wypowiedzianych przeze mnie zdań udowadniał mi przez dłuższy czas że jestem nałogowym palaczem, choć jako żywo nie palę, po prostu koń wiedział lepiej, i to tym łacniej, iż jako osoba wierząca twierdził, iż Duch Święty mu to powiedział (to dopiero jaja!).

Generalnie, jeśli ktoś swe wywody poprze odwołaniami do licznych autorów i do tego potrafi jeszcze sprawnie poruszać się w sferach interdyscyplinarnych, to niezależnie od mojego poglądu na temat sensu psychologii gotów jestem przynajmniej szanować taką osobę za erudycję, bądź uznać za wnikliwego badacza dziejów psychologii. Jeśli jednak ktoś jak mantrę powtarza nazwisko Freud, przy czym nie odwołuje się do konkretnych cytatów czy drobnomieszczańsko-dostępnie sformułowanych ogólnych nawet tez owego znanego i poczytnego autora, a tylko rzuca hasełkami "gdybyś przeczytał...", to w zasadzie dalszy dyskurs uważam za stratę czasu, o "Ainstainie" już nie mówię, bo w końcu mylić się jest rzeczą ludzką, acz bywają niestety błędy kompromitujące.

Na dalsze zaczepki nie będę odpowiadał, bo musiałbym wrócić do początku wątku, potem znów przepraszać itd. - no a po co...