PO rozbudziła wielką społeczną nadzieję, którą trudno będzie zadowolić. Jednak Donald zdał już pierwszy egzamin: wygłosił bardzo piękne przemówienie. Było w nim wszystko to, co powinno być - element republikański, odpowiedzialność za rząd, misja i służba. Naprawdę bardzo mi się podobało i daje ono nadzieję na dobre rządy. Donald zwycięstwo zawdzięcza sobie - przełamał
momentum PiSu w debacie i dalej szedł za ciosem, a próby wybicia go z tempa zawiodły. Może więc stał się mężem stanu? Życzę mu tego i ma u mnie otwarty kredyt.
Powodzenia Donald, w końcu wszyscy żyjemy w jednym kraju.
ps. ucieszyła mnie, jako konserwatystę, ta niezgrabna i trochę bezładnie wciśnięta wzmianka o "miłości". Sądzę, że pochodzi ona od Burka i Kirka - dwóch wielkich teoretyków konserwatyzmu - którzy pisali: j
est tylko jeden sens życia, jest nim miłość". Powołanie się na tę tradycję myśli to dobry znak :)