Ryszard Ochodzki Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Zgodzisz sie tez z tym, ze taki program symulacyjny musi byc bardzo skaplikowany a ilosc
> danych i niewiadomych jest olbrzymia. A pomimo tego wynki sa bardzo dokladne.
Sugerujesz, że w super-komputrze można i symulować np. zachowania Bliźniaków...?
No, to moim zdaniem, całkiem poważnie, nie jest możliwe z dwóch zasadniczych względów:
1/. żeby coś symulowac muszą być znane dokładne matematyczne równania opisujące dynamikę systemu - w naukach "społecznych" nie ma takich możliwości, bo nie ma ilościowego opisu dynamiki.
2/. nawet jeśli istneiją znane równania, to w obszarach ich niestabiloności ("chaotyczność" - nie mylić z przypadkowością) DŁUGOTERMINOWY opis jest niemożliwy nawet z użyciem największego komputra - błędy numeryczne narastają geometrycznie w każdym kroku liczenia. I tak np. symulacje ruchów powietrza w atmosferze dają w miarę rozsądne wyniki przy przepowiedniach na 2-3 dni, a na dłuższe okresy są zupełnie do bani, choć teoretycznie równania dynamiki gazów są dobrze znane. A tak się składa, że te "obszary niestabilne" w rzeczywistości najczęściej się pojawiają.
W przypadku wybuchu nuklearnego interesuje nas skutek, jaki będzie za ułamek sekundy - wtedy jest w miarę OK. Ale nie ma takiego równania, które by wyliczało co przyjdzie Bliźniakom do głowy jutro... To można tylko domniemywać, a do domniemywania komputry duzo gorzej się nadają niż do wyliczania.
Podobnie jest z bilingami - ja mogę często do kogoś dzwonić, szczególnie w nocy. I co z tego może wynikać?? Bardzo różne i sprzeczne ze sobą wnioski - np. mogę dzwonić do koleżanki/kolegi z którymi lubię sobie pogawędzić przed spaniem, albo do agenta po instrukcje na następny dzień, albo do kogoś, kogo bardzo nie lubię, a chcę gow nocy budzić złośliwie... Może też ktoś być zafascynowany "komórką z klapką" i wydzwaniać do wszystkich znajomych i nieznajomych, bo sobie lubi podzwonić.
Co do komputerów CIA/FBI etc. mam duże wątpliwości. W Iranie swego czasu oni wszystko mieli 100% w garsci. I tak sobie to wszystko "wyliczyli", że z dnia na dzień obudzili się z ręką w nocniku, a cesarz ledwie zdążył uciec z pałacu. Ostatnio ich komputry wyliczyły sukces w Iraku i Afganistanie. No i efekt jest taki, że się tam wtopili na pokolenia, a sytuacja jest tam pod każdym względem gorsza, niż była za Saddama - oni mają wyższe koszty, ludności miejscowej więcej ginie, Al Kaida ma dobry poligon doświadczalny, wrogowie się skonsolidowali, a broni którą znalazły "komputry" w realu nie znaleziono...
:)