Tak trzymać!
Otwartym pozostaje pytanie: co dalej? Obawiam się, że nawet jeśli tak postawione tezy (pomijając oczywiście absurdalny pomysł winienia "jsb" za wszystko, bo toć przecież nie on sam tworzył rzeczywistość, on tylko kreując chory obraz rzeczywistości partycypował w zyskach, a w tle za nim chowają się całe zastępy tych, którzy faktycznie na tym korzystali) zostaną uznane za przesłanki słuszne - to główną linią obrony dotychczasowego układu będzie stwierdzenie: skoro wypierdolimy wszystkich uwikłanych, to skąd wziąć nagle tak ogromną rzeszę specjalistów odpowiednio dojrzałych do pełnienia swoich odpowiedzialnych funkcji na wysokich stołkach? Więc będzie potrzebny czas, a ten będzie działał na korzyść dotychczasowego układu, bo każdy będzie się bronił "ręcyma i nogyma".