Używalismy liny bliźniaczej w Dolomitach i jest to optymalne rozwiązanie, o ile droga nie ma szalenie skomplikowanego przebiegu lub jest krucha. W takiej sytuacji lina połówkowa jest lepsza bo bezpieczniejsza. Mój kolega kiedyś w Dolomity zabrał pojedynczą z repem. Nie wzieli ze sobą małpy, ani nic co by pomogało w ściąganiu. Efekt był taki że pomoc uzyskali od Staszka Piecucha, który akurat z partnerem zjeżdzał z piku.
Po za tym 50m takiego Lanexa 7.9 mm waży niewiele więcej niż taka masywna klasyczna 11. Dodajmy sobie jeszcze rep w pleckau.
Jeśli chodzi o użyteczność to ten czeski produkt jest naprawdę dobry, a cenowo to połowa Beala. Jak ktoś jest wspinaczem w sumie niedzielnym, czyli nie wspina się stale to naprawdę szkoda kasy. Tak przynajmniej sądzę.
Pozdrawiam