Rok 2000któryśtam, Bruksela, budynek Parlamentu Europejskiego.
Deputowani z
kilkunastu krajów i szefowie rządów utkwili wzrok w trybunie,
za która
schował się korpulentny mężczyzna przybyły z kraju nad
Wisła. Na szlachetne
czoło tajemniczego Sarmaty opadała blond grzywka, falując
niczym łan
pszenicy w letni dzień, zaś czerstwa i spalona słońcem
solarium twarz
przypominała pachnący bochen, ulepiony spracowanymi
dłońmi polskich
gospodyń. Na szyi dyndał niebieski krawat upstrzony biało
czerwonymi
gwiazdkami. Mężczyzn tym był Przewodniczący....
- Big room!!! (Wysoka Izbo!) Welcome in the name of all
penis of polish
SELFDEFENCE! (Witam w imieniu wszystkich członków
samoobrony!).
Day I drink coffe with Cofana. (Dziś piłem kawę z Ananem- kofanem
sekretarzem generalnym ONZ).
Balcerowicz will must go on! (Balcerowicz musi odejść!) I
have all on this
shit!
(Mam wszystko na tej kartce!). Selfedefence is big party and
ice is
poor in
Poland! (Samoobrona jest duża partia, a lud jest biedny w
Polsce).
Po czym swoje krótkie, acz mocne przemówienie zakończył
zniżając głos
do basu Schwarzennegera:
- I have be back! (Jeszcze tu wrócę!)
I kiedy Przewodniczący schodził z mównicy, deputowani
europejskich
rzadów
zgotowali mu owację. Bądź co bądź, Przewodniczący był
polskim
premierem.
Uśmiechnął się z zadowoleniem i tylko nieliczni dostrzegli
błyszczące
w jego
oczach figlarne little eye-bitches (kurwiki).