otwierac, otwierac...a jakże;
gdybym ja się tak wspinał jak moja Żona rodzi....załatwiła sprawę jak Huberzy na Zodiaku - godzinapięcdziesiąt i po sprawie - w stosunku do poprzedniej akcji urwała 20min;-)
a i datownik mozna se wg niej regulowac;
a nic nie zapowiadało akcji (choc własnie wybijała data....) - wszystko dzięki naczelnemu sodomicie IV RP, panu Biedroniowi....w spokojny poniedziałkowy wieczór włączylismy sobie tiwi i koło jedenastej ów raczył wypowiedziec sie parę razy - podgrzał ją to i sie skurczyki zaczęli;-)
po północy zaordynowałem wyjazd - częstotliwośc zapisów na kartce wskazywała (jest sie analitycznym umysłem, a jakże) - nieśpiesznie wyruszyliśmy, jak zwykle biurokracja na akwarium - zabrali mi Żonę na przygotowanie, ale jakos szybko to zrobili bo zdazyłem tylko trzy serie na aluframudze machnąc...no i o 0:55 weszliśmy na salę, a o 2:45 Mała juz wyskoczyła....nazywa się Kaja 57cm i 3,510 kg;
jesli komus sie nalezą gratulacje to przede wszystkim Żonie!
pozdr
dr know