bywaja kurwy okolicznosciowe, na okazje pieknych landszaftow. bywaja szpetne, tak jak ten komin co sie w nim ugrzezlo, albo ten zapych co ani w gore, ani w dol... kurwy przerywniki zamiast magnezjowania - bo akurat niby rest ale tak po prawdzie silimy sie nad konceptem ciagu dalszego... bywaja kurewki ladne, z damskich ustek, i brzydsze, z meskich. religijne, zamiast naduzywania boga swego nadaremnie. niczym przeblysk pamieci ("o k...! czy ja wylaczylam zelazko?" lub "o k..! czy ja wylaczylem swiatla?")
a faceci oczywiscie histryzowac potrafia, a jakze! aczkolwiek wspominaja z niechecia i chyba nie ma sie czemu dziwic? bo jakze to przystoi dzielnemu herosowi wertykalu przyznac sie do ugiecia stalowej psychy wobec kruchej istoty ciagnietej przezen na drugim koncu sznurka. a juz tym bardziej zamknie ryj, gdy kaze mu sie spiewac kto prowadzil, i nie daj Boze nie on to czynil. a gdy w polu widzenia/razenia pojawi sie drugi zespol - w 100% meski? o radosci... nowe sily w niego wstepuja (glupota i ambicja - z tych niezdrowych). gdy w tymze polu zespol w 100% damski (co rzadsze a szkoda), sily podobne, choc jakby w nieco innej tonacji... w kazdym razie te facety to takie dziwne istoty napedzane wzrokowo. i niech nie pieprza, ze wspinanie z kobita to wstyd, chyba ze kobita silniejsza. wtedy tylko krzyknac "kobieta mnie bije!" ;)