To ja może już powiem...
Nie. Blondas by mnie zaj... Chociaż wszystkie które znam wymagają dwóch końców na dole. I rzeczywiście po szrapnięciu lina na dole. Np. jeden z instruktorów wielokrotnie zjeżdżał w ten sposób i mimo wyglądu nadal żyje. To z węzłów.
Są oczywiście sposoby aby zjechać 50 m na linie 50 m i jeszcze ściągnąć linę. Tego jednk nie da się chyba przeprowadzić tylko za pomocą węzła. Najpopularniejszy po " amerykańsku". Ktoś zjechał podobno przez całą Cimę w ten sposób i zyje. Z powodu braku sprzętu było to jedyne rozwiązanie. Nie będę go opisywał, ponieważ kiedyś dostałem zjebkę iż doprowadzę do czyjejś śmierci jakiegoś debila. Może to i rzeczywiście nie prowadzi do rozwoju, a nie tacy jak ja pod koniec życia stwierdzali iż doprowadzili do katastrof swoimi głupkowatymi wywodami (Np. Sartr). Selekcjonowanie wiadomości jest przydatną umiejętnością. Ja uważam iż lepiej wiedzieć wszystko. Ale jak tylko połowę i tylko tą dobrą część.. to nie, dziękuję.
P.s. Po "amerykańsku" to rzeczywiście ten karabinek chyba nie będzie się nadawał. W przyszłym tygodniu postaram się zmierzyć wytrzymałość karabola który spadł 200 m. Zobaczymy czy to tylko spisek żydowsko-masoński, czy rzeczywiście wytrzymałość tak drastycznie spada.
Ja np. kiedyś sobie wymyśliłem patent z przeciwwagą. Tak wiążę kamola do końca liny iż po odciążeniu jej po zjeżdzie, jego masa powoduje rozwiązanie węzła. Do zjazdu na ziemię się nada ale jakbym miał jechać jeszcze dalej....Bałbym się.
Pozdro.