1. W ubiegłą niedzielę mieliśmy na Psiklatce spotkanie z Panią, która podała się za właścicielkę terenu (skał i całego obszaru wokół). W miłej pogawędce wyszło na jaw, iż w jej planach znajduje się m. in. ogrodzenie terenu, pobieranie opłat od wspinaczy, wstęp tylko dla "członków klubów wspinaczkowych" (bez szczegółów). Pani zażyczy sobie od klubów listę członków i tylko owi wybrańcy będą mogli dostąpić zaszczytu płatnej wspinaczki na straszliwych zerwach tego masywu. Poza tym dalsze pomysły obejmują (być może) toalety, pole biwakowe i inne "atrakcje". Dodam już bez ironii, że rozmowa przebiegała w naprawdę miłej atmosferze.
2. We środę spotkałem na drodze pod Fialą osobnika mieszkającego w jednym z tamtejszych domów, którego typuję jako autora/współautora "śmierdzącej sprawy" na tej skale oraz na Wzgórzu 502. Wiek około 50 lat, wyraźne opóźnienie w rozwoju (nie będę przecież pisać "typowy niedojeb"...), kłopoty z artykulacją, etc. Już kilka razy wcześniej miałem niewyraźne sygnały, że mógłby to być ktoś taki. Żałuję teraz, że nie wykazałem się refleksem i nie pociągnąłem naszej konwersacji o tym, czy jadę do wsi, czy mam papierosy, pieniądze, jedzenie, w stronę tematu "gówno na skale", np. - ale ktoś wreszcie zrobił porządek z tymi debilami wspinaczami, nareszcie spokój, itp. - może czegoś byśmy się dowiedzieli, ale najlepsze rozwiązania przeważnie przychodza do głowy po czasie...
Czy ktoś dopowie coś nowego i ważnego w tej kwestii?
peresada