Alez oczywiscie ze sie jebnalem i tego nie ukrywam. Kundle tylko czekaja na taka okazje aby mi dojebac. Ta czesc historii znam slabo bo nie czytam ksiazek o gorach. Szeroko pojeta literatura gorska jest mi obca. Nie cierpie jej czytac. Jest to meczarnia dla mojego umyslu. Wiekszosc tych opowiesci to skrzypki typu: siedzielismy w okopie chlop przy chlopie....Literatura ala wydawnictwa MON z lat 1965-85. Niejadalne.
"Szlismy przez zadymke. Wiatr chlostal nam twarz a zgrabiale place z uporem trzymaly czekan. Bylo ciezko....Raptem potezny nawis lodowy runal w dol! Z zadymki, powoli wylanial sie nagi Wania. Na nogach stare laczki wietnamki i amok w oczach. Ryk silnika zagluszyl huk wiatru. Smukla sylwetka Wani szybko przebila mgle! Czerwony ciagnik gasienicowy Ukraina, prowadzony przez przewodnika czynu gorskiego szybko poknal jak lania pod sciane Giewatu. Wiedzielismy ze jego zapal nic nie wskora. Sciana nie padnie. Ale ten widok uradowal nasze serca i rozgzal zmarzniete stopy. Bylo nam lzej"
Ksiazki gorach sa kurwa nudne. Jeszcze nie natrafilem na ksiazke gorach ktora by mnie zainteresowala. Owszem szanuje pionierow ale nie cierpie o nich czytac bo biografowie troche przeginaja paly. One sie nie nadaja do czytania. Skrzypki. Co jeden to heros wiekszy od Sztyrlica.
A kielbase to se sam wsadz w dupe. Tylko uwazaj na Mariana i Manu bo beda za toba biegac. Oni to lubia. Oni nigdy zadnych bledow nie popelniaja i sa idealni. Zjedli wszystkie rozumy co kto pogubil.