cześć. Byłam tam ze znajomymi w zeszłym roku, w lecie. Na pewno będzie Ci potrzebna lina, i to polecam 60 m:) (krótsza często powoduje dodatkową zabawę). Lepiej mieć ze sobą kilka taśm, może ze 4 ekspresiki, HMS-y, a także osobiście polecam karabinek typu via- ferrata, do wpinania sie w poręczówki. Pogoda potrafi zaskoczyć. Byliśmy w sierpniu i na starcie mieliśmy zaśnieżoną i zalodzoną górę. Juz ze schronu konieczny był start w rakach. W ciągu dnia się wypogodzilo ale po południu załamanie pogody zmusiło nas do odwrotu już z grani. Skończyło się nocnym kiblowaniem na Matterhornie, bo w wyniku gradu, deszczu i śniegu, przymarzła mi lina do skały i za cholerę nie dało się jej zdjąć, mimo ponownego założenia zjazdu po przeprusikowaniu. Ostatecznie dokiblowaliśmy do poranka i bez liny zeszliśmy do schronu. W okolicach południa wróciliśmy po linę, która już zdążyła odtajać. Tego dnia była już piękna pogoda. Góra nie "wielka" ale płata ogromne figle z pogodą. Osobiście miałam już do niej dwa podejścia- oba zakończyły sie fiaskiem ze wzgledu na załamanie pogody. W tym roku znów atakujemy, tym razem planujemy przejście graniowe- star granią lwią, zejście granią Hornli:)