Kolejny żenujący spektakl, ze strony coraz bardziej poddanego wpływom chińskim Nepalu.
[
fakty.interia.pl]
Ciekawe czy udałoby mu sie dotrzeć do szczytu, równo z ekspedycją chińską i jak by ona zareagowała, na człowieka manifestującego swoje poglądy na rzecz Tybetu i praw człowieka, łamanych notorycznie w Chinach.
Duży szacunek za podjęcie próby tej manifestacji solidarności, bo przecież nie każdy ma tak wiele odwagi, aby podnieść głowę i wyrazić choćby odrobinę sprzeciwu.