pare watkow temu pojawily sie dyskusje na temat wycen kilku drog. Zastanowila mnie jedna rzecz, mianowicie czemu w wycenach dazy sie do takiej szczegolowosci. Oczywiscie nie jestem wystarczajaco doswiadczony by rzucac tutaj jakies bezdyskusyjne tezy ale dlaczego nie zostawiac w wycenach szerszego pola na wlasne odczucia co do drogi. Mam na mysli chociazby odpuszczenie "+". Wiadomo ze kazdy jest inny, jeden ma technike, drugi sile, wysoki, niski, lubi plyty, rysy lub klamy w przewieszeniach. Wiec jesli wysoki autor wyceni droge po klamach w przewieszeniu na VI.1+, to dla niskiego maniaka rajbungow bedzie to baardzo mocne VI.1+, podobnie by to funkcjonowalo na odwrot. Wiec zakres odczuc drogi VI.1+ dla roznych wspinaczy wachac sie bedzie od VI.1 do VI.2. Wiec dlaczego nie zminic takiej wyceny na VI.1 ze swiadomoscia ze taka wycena nie jest punktem tylko zakresem miedzy VI.1 do VI.2. Wtedy unika sie dyskusji typu czy plus czy minus...Wydaje mi sie ze rozumiem dlaczego tendencja pojawiania sie plusow czy jeszcze dodatkowych uszczegolowien ("trudne VI.2+") - ludzie potrzebuja czuc sie lepsi wiec jesli robie VI.2+ to jestem lepszy o + od tego co robi VI.2 co jest samo-oszustwem bo na drodze o innym charakterze moze sie to nie sprawdzic...
Nie jestem maniakiem cyfer a wycena pomaga jedynie podjac decyzje czy przy takiej a nie innej kondycji jest sens uderzac na droge ktora mi sie podoba, wiec plusy-minusy nie maja juz znaczenia...
Oczywiscie nie mam zamiaru zmieniac swiata, ot taka dygresja odnosnie tych watkow sprzed paru dni...
pozdro
seler