Odszedł od nas człowiek, który na tą śmierć był przygotowany... czekał na nią przez całe swoje życie.
Czlowiek, który przez cały czas żył na odległość ręki od Pana Boga a teraz może się do niego przytulić...
Jestem pewna, że Bóg się Nim odpowiednio zaopiekuje... Okryje Go ciepłym wełniannym kocem, zrekonpensuje wszystkie Jego cierpienia i bóle i co najważniejsze, pozwoli Mu zapomnieć o wszystkich troskach i zmartwieniach, które męczyły Go tu na Ziemi...
I mam tylko taką nadzieję, że z nadejściem tej "nowej epoki", nie umrą te wszystkie przesłania i wartosci jakie niósł ze sobą Papież. Że dopiero teraz zapłoną serca ludzi, którzy tu zostali...
I żałuje tylko, że nie doceniłam Jego miłości wcześniej...
Życie przestaje być błahe, gdy stoisz na krawędzi ryzyka...