Swego czasu przeczytalem nastepujaca wiadomosc na wp.pl:
Dobre wina zaczynaja wytwarzac Polacy - donosi ostatnie wydanie magazynu Newsweek Polska. Winnice wyrastaja w naszym kraju jak grzyby po deszczu, ale dobrych polskich win nie mozna kupic w sklepach z powodu archaicznych przepisów ich produkcja jest nieoplacalna. Nie mozna jednak wykluczyc ze ta niekorzystna sytuacja w koncu sie zmieni.
Oczywiscie, ze sie nie oparlem skomentowac tego tekstu na wp i oto co napisalem:
Za czasow PRL bylism lepsi w produkcji win od Francji!!!
We Francji czlowiek pracy musi czekac lata aby sie napic wina bo kapitalisci chca wydusisc ostatni grosz od czlowieka pracy. Wmawiaja im ze to niby lezakowanie. W PRL-u PGR-y potrafily wyprodukowac wino marki Zlota Reneta w ciagu tygodnia!!! Unikalny bukiet smakowo zapachowy powstawal w ciagu trzech dni lezakowania!!! Ot technika!!!
Podpisalem sie jako Smakosz
Nastepnie Cyklista swoimi durnymi e-mailami rozmazyl mnie do wspominek. Dr. Know npaisal perelke o Kaziu. Zobaczylem strone Dyn, Piotrusow i Ginsztkow. Az cos mnie w dolku uklulo. Cale szczescie, ze Piotrusie nie beda mialy wspomnien o jabolach, ktore wyrywaly czlowieka na 5 minut w inny bardziej kolorowy swiat. Takiego romantyzmu jak w polsce nigdzie nie znajdziecie!!!
Tu nie ma Kaziow Mordercow. ORMO-wcow co '"pilnuja" ograbionego przez nieznanych sprawcow monopolowego. Oto przyklad zycia w USA. Pewien czlek draznil dusze Rastamana i wjebalem kolesiowi. Zamkneli w trzy minuty. Zonka musiala mnie wykupywac. Kurwa problemow bylo wiecej
niz zabawy. Tutaj nawet dobrze w morde nie mozna dac chujowi bo zamkna. Teraz na stare lata zrobilem sie intelektualista. Zawsze bylem taki bardziej czuly na poezje i przyrode tylko, ze ja wolalem kokneje i dres. Bylem takim protoplasta dersowcow. Z ta roznica ze zamiast blyszczacego dresu z paskami na zatrzaski typu Adidas wolalem taki hamerykanski bawelniany, koloru szarego i blyszczace kokneje z bialymi sznurowkami, i farbowane na czarno zimowe moro. Bylem tez obciety dosc krotko ale nie na lyso. Ladny bylem. Teraz to garniturek, cizmy typu mokasyn styl biurowy, zwis meski ozdobny i maniery ala Stolica i bachory kolo nogi sie plataja. Oj gdzie te czasy kiedy mozna bylo dac komus w morde lub skopac chuja lub samemu zaliczyc pare szybkich na twarz. I winko Zlota Reneta, kapslowane (czasy kryzysu. Kiedys bylo z korkiem lakowane), z zawartoscia SO2, czas
lezakowania trzy dni, czyli jak to sie mowilo jeszcze cieple, za garazami sie wypilo na duzej przerwie i przypalilo Popularnym.
Teraz widzisz taka Dynie i nie mozesz uwierzyc, ze jestes stare wapno. Niedlugo twojego syna kolega powie "rzuc wapnem o druty" (popros tate do telefonu) i juz nie bedziesz sie dziwil dlaczego ci dzis nie stanal. Ot zycie!
Wiadomość zmieniona (01-11-03 04:36)