niee kolega się nie zna na temacie... od razu widać.
1. musisz wynając miejscowego przewodnika, "góral" się nazywa, nosi ubrudzone białe portki i dziwnie gada. Musi mieć bryczkę z koniem [sic!]. Dobry przewodnik to gwarancja sukcesu twej pierwszej ekspedycji. Co do konia - będzie was dwóch.
2. za odpowiednią opłatą twój przewodnik zawiezie cię do Sanktuarium. Ostatni kilometr musisz pokonać pieszo, dasz sobie radę, wierzę w ciebie. Gdy dotrzesz do Sanktuarium będziesz mógł na własne oczy zobaczyć Rysy [tak, ten szczyt na krtóry wchodzą prawdziwi taternicy], Miengusz - Owiecki, Mnicha!!!
3. Z zapartym tchem wrzucisz miedziaka do takiej dużej kałuży i z pomocą bryczki odjedziesz marząc o kolejnej ekspedycji...