Apache Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Sam najbliżej poważnego glebowania byłem na
> ścianie.
>
> Kumpel nie mógł przyjść i jakaś miła dziewczyna
> zaproponowała żebyśmy się razem powspinali.
> Poszedłem jakieś 6c na compwall'u Na samej górze
> poślizgnąłem się i odpadłem. Leciałem sobie przez
> całą ścianę i nagle lina szarpnęła a ja stanąłem
> na podłodze.
Czy z Twojego punktu widzenia dało się znaleźć na ziemi po odpadnięciu efektywniej (w sensie szybciej i bez obrażeń)? ;)
Koleżanka ma pewnie na ten temat inne zdanie..
> Grigri zablokowało się w pierwszym przelocie
> e razem z koleżanką która wyła z bólu bo lina
> przepaliła jej kompletnie ręce do mięcha.
>
Nie podajesz więcej szczegółów dotyczących zachowania asekurantki i być może było inaczej, ale jest możliwe, że dała po prostu za dużo luzu i stała za daleko od ściany. Takich sytuacji jest masa, dlatego sprowadzanie kwestii bezpiecznej asekuracji tylko do obsługi przyrządu (ew. trzymania liny) jest moim zdaniem nadmiernym uproszczeniem.
> Od tego czasu sprawdzam z kim się wspinam i jak
> widzę kogoś operującego sprawnie kubkiem to od
> razu mam większe zaufanie.
> Do nieznajomych uzytkownikow grigri proponujących
> asekurację odpowiadam zawsze Nie! Dzięki!
>
No tak, tylko spróbuj zastosować zasadę “złotego kubka” przy poszukiwaniu partnera w skałach tzw. Westu. Możesz w zasadzie od razu szykować się na solo.
> Człowiek się uczy na błędach na szczęście nie
> zawsze tragicznych.
Wciąż nie przestaje mnie zaskakiwać, jak źle lub niebezpiecznie potrafią asekurować ludzie z długim stażem i wspinający się na przyzwoitym poziomie (def. za P. Korczak). Pomijam już skrajne przypadki, jak trzymanie grigir “pod brzuszek” vide. Francuz, który zglebował zawodniczkę z Arabii Saudyjskiej. Ale stanie z mega bananem parę metrów od ściany na pierwszych wpinkach teoretycznie podejściowego terenu spotykam nagminnie. Potem możesz usłyszeć najwyżej “Sorry, nie spodziewałem się, że spadniesz”. Często lepiej (bezpieczniej i uważniej) asekurują ludzie wspinający się kilka lat, za to ambitnie i z dużym zaangażowaniem, których jeszcze nie przeżarła rutyna.