Czy pieniądz nie wiem, ale kalkulacja na pewno. Przyrządy ze wspomaganym hamowaniem pozwalają zamienić złamane kręgosłupy na złamane nogi (co do zasady - jak widać nie zawsze), w dodatku obsługa nie musi patrzeć ludziom na ręce, o ile jakoś tę linę trzymają. Na sporej części ścian, które znam, na przestrzeni ostatnich lat wyraźnie spadło zainteresowanie osób z recepcji czy dyżurnych tym, ile asekurant daje luzu i jak daleko stoi od ściany. W razie czego są przecież zaświadczenia i oświadczenia. Oraz ubezpieczenia.
Natomiast względem tego, co napisałeś we wcześniejszym poście, uważam że jak na liczbę głupot, które ludzie robią w czasie wspinania w połączeniu z niedoskonałościami obiektów (karabinki z pamięcią, stare taśmy, brak materacy - choć tu wymogu nie ma, tłok, hałas, niebezpiecznie nakręcone drogi), liczba wypadków, nawet jeśli o wielu się nie słyszy, wciąż jest bardzo mała. Nie mam wątpliwości, że statystycznie dużo więcej ludzi uszkadza się na baldach.