Powrót na Nanga Parbat

28 sty 2023 - 11:38:39
<[przegladsportowy.onet.pl]

Tamże:

< Gdy dwa lata temu spotkałam się z krytyką osoby ze środowiska, wzięłam telefon i wybrałam jego numer.

Chyba wiem, o kogo chodzi...

Oczywiście, że o Ryszarda Gajewskiego. Zapytałam się go, czy zdaje sobie sprawę z tego, co publicznie wygaduje. Po kim, jak po kim, ale po nim się tego nie spodziewałam.

Co odpowiedział?

Obraził się. Nie chciał ze mną rozmawiać.

Przypomnijmy: w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet Ryszard Gajewski powiedział, że nie wierzy w zdobycie Nanga Parbat przez Tomka Mackiewicza i Elisabeth Revol.

Zarzucił, że Elisabeth nie ma na to dowodu w postaci zdjęcia. Przecież to było opowiadane tysiąc razy: Elisabeth dotarła na szczyt, Tomek dołączył do niej po jakimś czasie i od razu powiedział: "Nie widzę twojej czołówki". Czy w tej dramatycznej sytuacji mieli wtedy stanąć do wspólnego zdjęcia?

Tym bardziej że było już ciemno, krótko po zachodzie słońca. Panował zmierzch. Zrobiliby więc zdjęcie, które równie dobrze mogli wykonać gdziekolwiek niżej, bo i tak nie byłoby widać, że są na szczycie. Pod Elisabeth uginają się nogi, jej partner nie widzi, jest po godz. 18.00, a największy zarzut jest o to, że nie zrobiła w tym momencie zdjęcia. Kim trzeba być, żeby mówić takie rzeczy? W dodatku jest to osoba doświadczona w górach. Niepojęte było dla mnie, że właśnie owe słowa wypowiada ktoś znający jak mało kto górskie realia.

Pojawiły się jeszcze zarzuty, że nie było wskazania GPS.

Elisabeth mówiła, że było tak zimno, że wyjęcie czegokolwiek na wierzch było ekstremalnie trudne. Tym bardziej w kontekście tego, co działo się z Tomkiem. Zresztą na takiej wysokości wskazania GPS bywają błędne, więc to też nie musi być jednoznaczny dowód na zdobycie szczytu. Podobnie jak zdjęcie ze szczytu — zrobione w złych warunkach, pod nieodpowiednim kątem czy źle skadrowane może nasuwać pewne wątpliwości.

Elisabeth tłumaczyła, że czekała na Tomka, upajając się tą chwilą, świadoma, że muszą szybko zacząć schodzenie, i planowała, że dopiero jak Tomek do niej dołączy, to "padną sobie w ramiona" i udokumentują zdobycie szczytu. Czy to zdjęciem, czy uruchomieniem GPS-a. Wyjęcie dłoni z rękawic groziłoby natychmiastowymi odmrożeniami, nie chciała robić tego sama.

>


<Ja też. Zwłaszcza gdy zobaczyłam, jak Tomek jest od niej daleko na ostatnich materiałach wideo, które zrobiła Elisabeth. Według wskazania GPS-a było to na 8000 m. Pomyślałam sobie: "Skoro on jest tak daleko, to jak po paru minutach mógł pojawić się przy niej na szczycie?".


<No więc jak?

Elisabeth wyjaśniła to w ten sposób, że na ostatnim odcinku przyspieszył.

Rzeczywiście przyspieszył?

Myślę, że trzeba zawierzyć osobom, które są w tym biegłe. Rodolphe Popier z Himalayan Database bardzo długo rozmawiał z Elisabeth, żeby zweryfikować, czy rzeczywiście można uznać to wejście. To człowiek, który podważył zdobycie jednego ze szczytów w wykonaniu Uliego Stecka. Nie ma więc dla niego żadnych świętości. On po prostu dogłębnie bada każdy przypadek, rzetelnie dokumentuje wejścia, przeprowadza wręcz śledztwo, jak kiedyś Elizabeth Hawley.

Z Elisabeth też bardzo długo rozmawiał. To tak jak w procesie poszlakowym: nie ma jednego twardego dowodu, ale te wszystkie mniejsze dowody, analiza sytuacji i relacji Elisabeth, składają się w jedną całość.

Tak samo było w przypadku "American Alpine Journal", który ogłosił, że Elisabeth i Tomek zdobyli Nangę. Czyli światowe gremia potwierdzają to wyjątkowe osiągnięcie, a w Polsce jest ono cały czas podważane. To dla mnie smutna konstatacja. Wypowiedzi Ryszarda Gajewskiego, który głośno powiedział to, co prawdopodobnie myśli duża część środowiska, po prostu mnie zażenowały>


Wielu ludzi a nawet zdecydowana wiekszość nie wierzy ze Mallory'emu i Irvine'owi udalo sie zdobyć Everest w 1924 roku.
Z braku "twardych" dowodów właśnie.
Postawa ta nie jest żadnym hejtem względem w/w ani nawet nie kontrastuje z szacunkiem jakie te osoby żywia do wspomnianych legendarnych postaci. Sceptycyzm i wiara mają swoje prawa. Obie postawy nie powinny wynikać z przymusu -choćby moralnego..
Postawienie nogi na szczycie wcale nie przesadza o wartościowaniu wspinaczkowych dokonań. Decyduje o tym styl i śmialość przedsiewzięcia - czas i okoliczności "porwania sie na nie"-a te przecież były istotą wyczynu Tomka i Revol.
Podobnie Fritz Wiessner był kimś dużo większym w stosunku do rzeczywistych pierwszych zdobywców K2 którzy oprócz samego "stanięcia na szczycie" dostarczyli jedynie skandali związanych z jego zdobyciem.

Zgadzajac się z konstatacją Ryszarda Gajewskiego pozostaję w najgłebszym szacunku dla Tomka ktory kojarzy mi się z Mallorym właśnie (w swojej dyscyplinie) i z Rikiem Malczykiem-w tej ktorą sam uprawiam



Zmieniany 3 raz(y). Ostatnia zmiana 2023-01-28 11:41 przez Edgar Nevermore.
Podziel się:
Temat Autor Wysłane

» Powrót na Nanga Parbat

Edgar Nevermore 28 sty 2023 - 11:38:39



Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.

Kliknij żeby zalogować