Trudno pisać o swoich zdolnościach, nie chwaląc się przy tym (wszak duma kroczy przed upadkiem!). Mój Tata [asystowałem, odkąd przestałem raczkować] naprawiał wszystko; sobie, sąsiadom i ludziom których wcześniej na oczy nie widzieliśmy – od zapalniczek po telewizory Neptun (promów kosmicznych jeszcze nie było). Żona ma twierdzi, że ja też wszystko, choć wiem, że to 1/100 zdolności Taty.
Ale współczesnej elektroniki się boję, zwłaszcza zrobionej przez małe chińskie rączki – gdybyż to była lokomotywa, to co innego.
Myślę, że aktualna sytuacja gospodarcza, paradoksalnie, zabije (już zabiła i zabija) wiele „biznesów”, ale odrodzi takie typu „złota rączka”, jakie pamiętamy z dzieciństwa.