<Hans Kammerlander, Stefan Glowacz,
Stefan Glowacz(wraz z Patrickiem Edlingerem) a nie Wolfgang Gullich był moim zdaniem najwybitniejszym wspinaczem skałkowym polowy lat 80-tych tak gdzies do 1988 roku a moze i do konca dekady .
Nie miał po prostu słabych stron tak w skale jak i na zawodach-chociaż w poszczególnych cechach byli lepsi od niego.
Specjalnością Stefka byl "szybki" RP. Zrobienie 3 dróg 8b bodaj w 1988 roku jednego dnia było wydarzeniem "wgniatającym w glebę" Nad "najwyższą cyfrą" można bowiem pracować w nieskonczoność-prawie Syzyfowo-tutaj "nie ma przebacz".
Mój pogląd zresztą jest taki ze tylko te wspinaczki/drogi (skalkowe) powinny "się liczyć" które pokonano w ciągu jednego dnia-co na długim problemie daje maksymalnie 3 wydajne wstawki. Takie podejście wskazałoby realnych mistrzów lat 80-tych. dzisiaj niekoniecznie nastapiłyby zbyt wielkie "przetasowania" w czołówce. Z pewnoscią uprościloby to porównywanie wyników.
Całkiem przypadkowo obejrzałem niedawno po latach "Krzyk Kamienia"-wielka produkcję z udziałem Stefka ktory...zagrał samego siebie.
Aktorstwo( rola "naturszczyka") nie było jego talentem tak jak wspinanie-być moze dlatego "Krzyk Kamienia" to najslabszy film Herzoga zwlaszcza w konfrontacji z "Aguirre Gniew Boży" czy "Fitzcarraldo"
Hans Kammerlander zwany przez nas (Polaków startujących na zawodach) uprzejmie "Kamerdynerem" słynał z wybornej techniki, braku "przypaku" który ostatecznie na zawodach stanowił jego piete achillesową. Znakiem firmowym "Kamerdynera" były wtedy tęczowe second skiny.
Kiedy spotkałem go w Sam Vito w 2017 abstrahował od tego kolorystycznie nieodłącznego kiedyś elementu swojego ubioru .
Zmiana na plus po prostu.