Andrzej. Teraz to się zachowujesz jak niektórzy piłkarze, po żółtej kartce za faul – kręcą głową przecząco, że to było niechcący, a za minutę kopią w kostkę z pełną premedytacją.
Pisząc o klasie byłem ironiczny. Ja się na Ciebie nie obraziłem. Nie chowam urazy, ani „noża” (czy czegokolwiek) w kieszeni, żeby Cię ugodzić. Przypomnij sobie jak się spotkaliśmy na Kramnicy. Tak samo jest teraz, jak chcesz iść w Tatry, czy na kawę, to zapraszam. Po czynach ich poznacie.
Ps.
Brytana nie odwiedzam. Koledzy, jak ich nazywasz, mogli się zwrócić bezpośrednio do mnie, lub zadać pytania pod postem, który zmieściłem. Ale jak ktoś woli dzielić własne dywagacje na 16 części, a nawet więcej, to przecież mu wolno. Dali jedynie Tobie możliwość pokazania się z jak najlepszej strony. Klasą, taką prawdziwą, wykazał się Damian Granowski, który jak normalny człowiek, rzeczywiście jak kolega, zadzwonił, dopytał o drogę i wyjaśnił różnice w wycenie. Żeby nie być gołosłownym, przeprosiłem Damian publicznie pod jego postem, żeby publika zobaczyła moje przyznanie się do dyletanctwa lodowego i uznanie dla Damiana. Rzeczywistą wycenę masz w podsumowaniu sezonu i na stronie Tatry Przejścia. Oczywiście wiem, że to akurat Cię nie interesuje, że wolałbyś pociągnąć nieistniejące 2 metry, czy inne hipotezy ‘brytanów’. Mnie te ‘subtelne’ gierki jakoś nie pociągają.
Pozdrawiam.
Adam Śmiałkowski