Akurat historię Hubble znam. Zapomniałeś dodać, że oprócz doładowania Sean powinien też wysuszyć sobie stopień w cruxie, bo to był główny powód braku przejścia. Kluczowy stopień do cruxowych ruchów był zalany (co występuje dosyć często ze względu na kształt skały; okapik z pęknięciami, z których się sączy). Więc to co usłyszałeś to pewnie wersja lokalsów dbających o mit hardych wycen 9a (szkoda, że nikt nie liczy się np. z głosem jedynej osoby, która poprowadziła AD i Hubble, Megosa, Ci brytole, którzy nie zrobili też wiedzą lepiej od Alexa ile to ma ;) ).
"To jest trochę tak jak z uzyciem krasza na tradach gdzie FA był robiony beż." Wiesz, wspinam się od końca lat 90' i generalnie patrząc na to, co się teraz dzieje, to moje poglądy podchodzą pod konserwatystę/ortodoksa, ale tak jak napisałem wcześniej, ułomność pierwszego przejścia (słabe patenty/buty/brak kneepad'a) nie powinna go betonować, a zarazem jego cyfry. Rozumiem, że jak Ondra znajdzie kneebar'a na zawodach to sędzia powinien pokazać "no-top", bo setterzy widzieli to inaczej? To jest właśnie magia wspinania, że może ktoś coś żłobić latami, zrobić na wytrzeszczu, a jakiś czas później ktoś przychodzi i robi to totalnie inaczej, bo jego pogląd na sekwencję jest kompletnie odmienny (i np. zdolności fizyczne/techniczne vide kosmiczne wkrętki Ondry).
Podam też przykład patologii z własnego podwórka, do których prowadzi trzymanie się powtórzeń w wersji 'autorskiej'. X lat temu powstało w Sokołach VI.6, wtedy to było coś. Foty zrobione, info poszło do Gór, wypas. Przyjeżdżają mocni zawodnicy, powtarzają drogę i licytują 5+, ponieważ kluczowych podchwyto-odciągów nie łapali na łuka tylko ściskali używając kwarców pod kciuki. Kilka dni po tym przejściu kciuki zostały skute, a miejsce ich użycia zostały 'smyrnięte' epoksydem (to chyba nowy styl manipulacji, że się robi dual tex. w granicie, jak to niektórzy wyprzedzali swoje czasy ;) ). Od tamtej pory drogę można powtórzyć tylko w wersji 'autorskiej' za VI.6. Niezły absurd nie? Oczywiście macałem te chwyty i guma z maglajzem tak nie błyszczy na słońcu...
"Jest w ciul baldow na które można wejść od tyłu łatwiejszą drogą tylko co z tego?" - Pozwól, że zapytam, ale mówisz o prawdziwych bulderach, czy przystawkach? Dla mnie sekwencja, że tu idziesz lewą ręka przez ten chwyt za tyle, a prawą jak pójdziesz, to za tyle, to są akcje treningowe rodem ze ścianki i nie biorę takich 'linii' na poważnie.
Osobiście wolę wersję jak powyżej, że ktoś używa nowych technik przez co odczuwa niższe trudności i o tym otwarcie mówi niż szybkie powtórzenie i przyjęcie autorskiej cyfry nic się nie pucując, że znalazło się hack'a na sekwencję.