> nie-delegat, nie mógł brać udziału w
> głosowaniu, lecz z sali go nie wypraszano.. :-)
Doskonale pamiętam jak jeden nawet nie delegat, bo w ogóle nie zrzeszony,
nie dość, że zabierał głos, to jeszcze usiłował głosować. Na szczęście został
zdemaskowany przez bystrego delegata z Łodzi. No i co, nawet się nie zaczerwienił,
nie przeprosił, nie wyszedł z sali...