Kolego!
Zamiast inwestować w sprzęt do autoasekuracji zainwestuj w jakąś dziewczynę i przyucz ja do tych czynnosci. Jesli okaze się solidna to możesz nawet pózniej się z nią ożenić.
W początku lat 90 spotykałem często tak na zawodach jak i w skalach pewnego znanego wspnacza. Nie byle jaka figura bo przypisuje się mu poprowadzenie trzeciej 8c+ w historii w jednym z popularnych dziś rejonow.!
Tadej miał kobitkę-wtedy chyba już zonę dedykowaną asekuracji. Nic innego w skalach nie robiła tylko "chwytała go"/ "trzymala przy patentowaniu" go-podczas gdy inni musieli się "zamieniać rolami" w skalach.
Być może w tym modus operandi tkwiła sila Tadeja.
Bule miał dość słabą jak na tamte historyczne standardy-ale był niezrównanym technikiem-
No i mógłl się przystawiać "gdzie chce i ile chce" i nikt mu nie wypominał ze "za długo wisi" a każdy z nas musiał się liczyć z potrzebami "kumpla od liny"..
Jego towarzyszka nie wyglądała na pokrzywdzoną/ nieszczęśliwą i była bardzo sympatyczna, dodatkowo wtedy dzięki niej Tadej mial kontakt ze światem w doskonałym języku angielskim
Wszystko to-mimo ze nikt nie widział aby kiedykolwiek dotkneła skały a nie liny i przyrządu asekuracyjnego.
Pamiętam jako żywo gdy spotkałem ich w Erto w 1990 roku