Uważam ze tytułem "dmuchania na zimne" powinna zostać w Polsce wprowadzona instytucja licencjonowanego pezetowskiego "wiązacza liny do uprzęży" i "wpinacza do przelotów" i każda wpinka(obojętnie na panelu czy w skale, na drodze ubezpieczonej ) winna być realizowana w czynnej asyście takiego-tzn po prostu przez niego..
Zalety takiego rozwiązania są co najmniej dwie.
1. Brak grozby procesowej dla właściciela obiektu/ skały/ autora obicia-w praktyce bankructwa. Tzn "scedowanie jej na pezetowskiego fachowca-gdyby ten zawiódł ale to przecież niemożliwe albo przynajmniej bardzo mało prawdopodobne
2. Zwiększenie poziomu we wspinaczce sportowej-gdyż wpinki bywają często na tyle "wybierające" ze stanowią o trudności drogi. Znikł by wreszcie raz na zawsze problem "pierwszej czy drugiej bezpiecznej"
Gra warta świeczki-w sensie "ucieczki do przodu" przed tym "co nadejść musi".
Oczywiście pozostaje problem tradycjonalizmu i tradu.
Te z powodu braku stałych przelotów pozostałyby takimi jakim są i o nich mówiło by sie po prostu "wspinanie".
Tych którzy się będą wspinać(patrz powyżej) można by nazywać wtedy "szurami" ew "foliarzami" gdyby "antypezetowiec" to było za mało jako epitet..
Zmieniany 3 raz(y). Ostatnia zmiana 2021-11-20 08:21 przez Edgar Nevermore.