Kiedyś udało się nam przejść Diretiissimę. Nieklasycznie... Ale się udało. To ja prowadziłem właśnie ten 'Dzwon'. Uff, wytężające... Uff, mocne. Uff, robi wrażenie, zwłaszcza na początku - że tam trzeba iść - i na wyjściu stamtąd... :-) A wspomnienie stamtąd - jak zwykle, wyjątkowe.