Drobna korekta dla Kopysia. Poniższe drogi dotyczą tylko gór wyższych, z pominięciem gór alpejskich, Tatr i skałek:
[
wspinanie.pl]
11 nowych dróg w Himalajach i Karakorum, wszystkie zrobione w stylu alpejskim. Sześć z nich na ośmiotysięcznikach. Wszystkie pionierskie w kategorii stylu i odwagi, w topie istniejących trudności na tych wysokościach. Wiele z nich wyznaczały postęp w himalaizmie. Wszystkie zrobione bez jakiegokolwiek wspierajacego zaplecza, praktycznie bez poręczowania, radiotelefonów, prognóz pogodowych i w nieznanym, dziewiczym terenie, niemożliwym do oceny i przewidzenia. Oznaczało to przyjecie ryzyka poza wszelkimi istniejącymi normami. Przekraczało to wyobrażenia o akceptowalnym ryzyku. Wszystkie były pomysłami Wojtka. Ciekawe czy w ogóle istnieje bardziej niebezpieczna i piękniejsza kolekcja?
Na Shishapangmie nowa droga kończy się na wierzchołku centralnym. Na Dhaulagiri zespół wrócił do najwyższego punktu w scianie i dokończył linię do wierzchołka. Sugestia, że nie było wierzchołka jest kłamstwem Kopysia. Jedynie na G4 zespół rozpoczął zejście ok. 30 m poniżej wierzchołka, co z pewnościa uratowało mu życie.
A Kopyś zredukował tę górską historię wyłącznie do wycofów. Przecież to zwykłe skurwysyństwo.