Wczorajsza GW zamieściła wywiad z prezesem PZA. Podkreśliłem kilka zdań
z wypowiedz Piotra:
- To co mnie poruszyło, to wątki osobiste spóźnione o 30 lat.
- ... gdzie był, kiedy mieliśmy rozterki w alpinizmie. Gdzie był
kiedy zmagaliśmy się z trudnymi sprawami (chodzi o tzw. Szczyt Podlesicki)
- Gdzie były wtedy jego światłe rady i kąśliwe uwagi?
To są dobre pytania. Jako uczestnik Szczytu Podlesickiego mogę powiedzieć,
że nieobecność W. Kurtyki była zauważalna. Co może sprawić osoba o dużym
autorytecie miałem okazję przekonać się na jednym ze zjazdów PZA, kiedy
dyskutowano wniosek o przywrócenie do społeczności taternickiej pewnego
kolegi usuniętego wiele lat wcześniej za głośną w naszym światku kradzież.
Padały różne argumenty. Znany mecenas z Krakowa złożył osobiste poręczenie.
Poręczał też klub macierzysty obwinionego. Słowem losy wniosku ważyły się
w długiej dyskusji. Wstał Wojtek Kurtyka i powiedział przewrotnie : Jestem za
przywróceniem, bo po co nam nowi złodzieje, kiedy mamy starych.
Wniosek przepadł!
W$