Po zabiciu Kuby, Weron spontanicznie zwalił winę na moich kolegów klubowych schodzących z grani TZ (spotkał ich gdy wracał po łup i go nakryli), informując milicję, że zabili go. czekanami [!]. Siedzieliśmy wtedy na Chotarzu - gdy minęła godzina alarmowa powrotu, wszczęliśmy alarm - TOPR, szpitale, milicja.. I piękna reakcja milicji: "nic nie wiemy, ale macie ich nie szukać".
Piękne frazy znalazłem w miesięczniku "Dzikei Życie":
"..strażnik TPN Marian Weron. Chcąc odstraszyć niedźwiedzia oddał z pistoletu strzał ostrzegawczy – tak nieszczęśliwie, iż trafione zwierzę konało przez dwa dni... W prasie rozpętała się nagonka na przestraszonego strażnika"
A pamiętacie Magdę? Oto jak SZCZĘŚLIWIE zakończyła żywot według "Dzikiego Życia"
"Oddano do niej strzały pociskami usypiającymi tak, iż się już nie obudziła. Na szczęście – oszczędziło to bowiem udręki dzikiemu zwierzęciu, uwięzionemu za kratami."
Tak że, ten tego..