a stronie Gazety Wyborczej pojawił się kilka dni temu wywiad z Wojtkiem Kurtyką. Wyborcza to oczywiście medium popularne a nie specjalistyczne, więc w zasadzie nie powinna mnie dziwić ilość głosów bezzasadnie krytycznych, wręcz kretyńskich czasami. Wojtek nie epatuje pustą krytyką, tylko ma rzeczowe argumenty i znajomość tematu której nikt rozsądny nie podważa. Jednak głosów, że jego wypowiedź jest megalomańska, nadęta a czasem wręcz chora, jest dużo. Mimo, że odnosi się generalnie do wspinania a dokładniej "Złotej Ery Himalaizmu Polskiego" to można jego wypowiedź rozumieć też szerzej. Do powszechnego upadku prawdziwej etyki i zastąpienia jej postetyką, jak muzyka została zastąpiona przez disco polo. Nie wszyscy odbiorcy mojego posta mają pojęcie o wspinaniu i słowa Wojtka są dla nich w pewnej części hermetyczne (niezrozumiałe). Spróbuję więc to może wyłożyć prostszymi słowami.
Mam wrażenie,że wielu krytykujących Kurtykę nie bardzo wie o czym pisze. Wspinanie znają pewnie tylko z literatury jak wnoszę. Napiszę więc to w sposób który może pozwoli im to zrozumieć. Mam nadzieję, że odróżnicie wspinanie się np. z balkonu na balkon na 10 piętrowy budynek od wejścia na tą samą wysokość schodami w środku ? Wspinaczka w swojej podstawowej formie to aktywność indywidualna, nikt za ciebie się nie będzie wspinał, musisz zrobić to sam. Dla wspinacza skalnego (a każdy jest takim na początku, przejście drogi istnieje, staje się historią gdy zostało zrobione czysto z regułami etyki wspinaczkowej. Gdy nie, to go po prostu nie ma. Sam siebie nie oszukasz. Ale innych można omamić. Gdy do biegu na setkę staje w blokach 5-ciu sprinterów, a na 6 torze staje gość na odpalonym motorze krossowym ... , oczywiście jest pierwszy na mecie i krzyczy WYGRAŁEM ! Ale czy to nie inna gra przypadkiem ? Wspinanie odbywa się ciągnąc linę za sobą (lub bez niej) Liny nie rosną w górach jak liany w buszu. Jak po nich wchodzisz to nie jest to wspinanie, to wchodzenie po linie. Koniec kropka. Gdybyście kiedykolwiek widzieli w skale wspomnianych Wielickiego i Hajzera ( ja miałem tą sposobność, a Kukuczka był jeszcze mniej od nich sprawny) i porównali byście ich z Kurtyką to byście zobaczyli, że porównujecie adeptów do mistrza świata. Więc pewnie to dlatego drogę Kurtyki na GB IV (Świetlista Ściana) uznano za największe osiągnięcie na świecie w historii alpinizmu a nie spacer jakiegoś turysty który przeszedł Orlą Perć trzymając się łańcucha. I nie jest to opinia Polaków chcąca gloryfikować narodowe dobra. Kurtyce kilkukrotnie próbowano wręczyć nagrodę "złotego czekana" i o ile wiem nikt inny do niej nie był nominowany wielokrotnie i odmawiał udziału w ceremonii. Kurtka nie chciał się zgodzić, bo uważał, że odebranie tej nagrody kłóci się z tym czym dla niego jest wspinanie. W górach nie ma miejsca na disco polo.
1 udostępnienie
0 komentarzy
To komentarz K.Wróbla z FB