Poniżej Mazeno zaproponował całkiem trafne rozróżnienie przejść w Himalajach:
> wejscia sportowe (czynnik istotny - styl)
> wejscia zdobywcze (czynnik istotny - pierwsze i
> pierwsze zimowe)
> wejscia komercyjne (cala reszta)
Wygląda na to, że gdybyśmy mogli się tego trzymać, to dałoby się uniknąć straty czasu na wiele sporów, a poza tym być może i Ludzkość razem z tubowymi mediami nie miałaby powodu do jątrzenia i kreowania sensacji. Większość problemów wynika z przerzucania ocen i elementów z jednej kategorii do drugiej. Np: Pani Zdzisia lub Pan Zenek wchodzą na Everest w ramach wyprawy komercyjnej (w stylu typowo komercyjnym), a po powrocie znany Pan Himalaista mówi - "świetna robota, dałaś/eś czadu, jestem pod wrażeniem". Po czymś takim, w mediach najczęściej można przeczytać coś w stylu - "Narodziny nowej Wandy lub Jurka". To jest kompletny absurd, tylko dlatego, że Pan Himalaista zapomina powiedzieć, że to "wybitne" przejście może być sensacją na imprezie w korporacji lub imieninach u cioci, a w himalaizmie jako sporcie jest nieodnotowywane. Oczywiście trudno jest Ludzkości wytłumaczyć dlaczego wiele niezauważanych przez media przejść ( D15 w drytoolingu, 9a we wspinaniu sportowym, czy inne), ma większą od takiego "wyczynu" wartość sportową, ale nie wymagajmy zbyt wiele, to może być następny krok. Ludzkość i Wielka Tuba potrzebują wymiaru i stąd powstały np. zawody we wspinaniu, a Everest funkcjonuje jako symbol himalajskiego wyczynu. Dla mnie i pewnie dla wielu z nas, wspinanie między innymi jest dlatego piękne, że wymyka się jednoznacznym kategoriom. W tym kontekście oczywistym jest, że powyższy podział zaproponowany przez Mazeno zawsze będzie dyskutowany bo elementy każdej z kategorii będą się przenikały - i właśnie to jest piękne i tego nie pozwólmy sobie odebrać.
[https://www.facebook.com/MarekRaganowicz/]
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2021-01-19 11:12 przez reganclimbing.