Oczywiście chwała Szerpom za zimowe zdobycie K2.
Wiadomo, że za każdym wejściem wspinaczkowym kryje się pytanie o styl i tu otwiera się ogromne pole do dyskusji, ale nie przesadzajmy z druzgoczącą krytyką stylu zdobycia K2. Nie zgadzam się z porównaniem użycia tlenu do dopingu, bo doping jest nieuczciwy, a Szerpowie nie zgrzeszyli, ani kłamstwem, ani przemilczeniem, ani koloryzowaniem, ani medialnym brylowaniem, ani nieuczciwością. Po prostu startowali w konkurencji himalaizmu eksploracyjnego, w którym zawsze, w imię osiągnięcia celu, przymykano oko na styl. Użycie tlenu nie jest jedynym wyznacznikiem stylu. Jeśli przyjąć, że wspomaganie tlenem obniża wysokość o 1500m to zapytajmy do jakiej wysokości doszli "beztlenowi" uczestnicy wyprawy? Czy w ogóle byli tam himalaiści, których założeniem było w 100% odrzucenie tlenu (nawet tzw. medycznego, przechowywanego w obozach)?Prawdę mówiąc krytyka Szerpów lekko mnie wkurza, bo w końcu weszli na górę w połowie stycznia (czyli bardzo wcześnie), w dziesięcioosobowym zespole (niewiarygodne), demonstrując dawno wymazane z himalaizmu braterstwo całego zespołu (przywracająca wiarę w himalaizm inspiracja). A na koniec, zamknęli rozdział wariactwa medialnego i otworzyli bramy do sportowego himalaizmu zimowego na K2, który ciągle jest ogromnym wyzwaniem i cieszmy się z tego. Przecież zima ciągle trwa (nawet Urubki) i każdy może pokazać swoją klasę chociażby powtarzając sukces w stylu tlenowym. Właśnie, a gdzie są inni uczestnicy, którzy bez problemu stosowali tlen, jak wysoko dotarli, czy zamierzają korzystać z szerpańskich poręczy? Pozwólmy dziać się wydarzeniom, patrzmy na dokonania innych, a tymczasem ja oddaję hołd Szerpom za wielki sukces w himalaizmie eksploracyjnym i to bez żadnej nieuczciwości i dopingu.
[https://www.facebook.com/MarekRaganowicz/]