Jeżeli mają być 2 komplety medali to powinni rozdzielić buldering i prowadzenie. Czasówki to nisza w niszy. Praktycznie nikt tego nie trenuje!
Rozumiem, że ktoś może chcieć to trenować, są na świecie o wiele dziwniejsze dyscypliny.
Rozumiem, że ktoś chce to oglądać: szybkie, widowiskowe, zrozumiałe dla widzów.
Przed wprowadzeniem "standardu" nawet podobał mi się format - oes na czas.
Ale wyróżnianie tego (dla kogoś z zewnątrz może to wyglądać na najważniejszą dyscyplinę, w końcu jest osobno) to jakiś absurd.
Skąd to się bierze? Jakiś ostry lobbing? Silna sekcja szybkościowa wśród działaczy? Czy po prostu parcie na możliwość ustanawiania mierzalnych "rekordów świata"?