"Wspinanie nie jest obowiązkowe, a przestrzeganie reguł i zasad etyki już tak." - proszę rozwiń temat, bo brzmi to intrygująco.
I od razu sobie pozwolę zadać pytanie odnośnie etyki. Jaka etyka? Bo z tego co mi wiadomo, to zagadnienie też ewoluowało w różnych rejonach w raz z biegiem czasu. Nie wiem kto ma mieć autorytet, żeby ustalać wg jakich zasad należy się obecnie wspinać. Drzewiej wspinano się asekurując z ciała na sztywnym sznurze w butach z gwoździami, potem dochodził szpej i nowe obostrzenia, jak należy to klasyfikować. Czemu taka etyka nie jest już uznawana i dlaczego etyka nowego pokolenia jest tak dyskredytowana? Jak się komuś powie, idź z ciała w traperach na statyku, to się popuka w czoło. a przecież to tradycyjny styl. tak samo obecne pokolenie patrzy na pewne zachowania tego sprzed 30 lat.
Dlatego najlepszy styl to taki jak robi Charles Albert na bulderach. zabrać mu jeszcze maglajz i będzie najnaturalniej jak się tylko da: bez sztucznych ułatwień (buty, magnezja) i na głazy, więc obostrzenia odnośnie żelastwa też można sobie darować. Wszystko inne od takiego podejścia będą subiektywną aberracją pewnej grupy ludzi, którym się wydaje, że mają słuszność.
Jako osoba, która zaczęła się wspinać w latach 90. doleję trochę oliwy do ognia nt niektórych skamielin umysłowych.
Dlaczego tak mało wspinaczy starszej daty bulderuje? Bo będąc X poziomów słabszych od kolegi nie mogą 'serdecznie' zwrócić uwagi, że to przejście co zrobiłeś to nie RP tylko PP (słyszane kilkukrotnie na żywo, ludzka małość nie zna granic). To ludzie stworzyli te zasady, etykę i tak jak to często bywa, może pobudki były szczytne, ale można też w nich znaleźć dopierdalackie drugie dno. Nikt nie słyszał tekstu starej gwardii, że buldering to zabawa dla małp, a nie prawdziwy wspin? Ignorancja zawsze była domena indolentów.
Żeby nie było, znam też ludzi, którzy przygodę ze wspinem zaczęli sporo przed mną, a mają otwarty umysł i świadomość, że świat idzie do przodu.
Dorzucę przykład z F1: otwarte koła. Jest to tylko rezultat przywiązania do tradycji, co jest dziwne w sporcie, gdzie niby dąży się do zmaksymalizowania osiągów i potencjału technicznego aut. Wg wszystkich badań, zabudowane koło jest lepsze do ogarnięcia aerodynamicznie. Co na to 'dziadki' z F1? Nie i chu...my tu decydujemy.
We wspinaniu też mogę wskazać coś, co jest trudne do zrealizowania w praktyce. RP - wiadomo trzeba wieszać ekspresy. No dobra, ale weźmy np. Papichulo albo La Rubię. Drogi 40-50m w dużym przewieszeniu. Wg zasad stylu, po każdej próbie trzeba by było doczochrać się z powrotem do ost. wpinki, przewiązać i zjechać czyszcząc dół. Co raczej zużyje bardzo dużo energii. Ponadto, w sezonie do drogi pewnie chcą wstawiać inni zawodnicy, którzy niekoniecznie mogą po sobie pościągać albo mieć obostrzenie, że ty ściągnąłeś, ale za 1h chcesz napierać znowu, więc mają tyle na wstawkę i wyczyszczenie. Jak by ktoś tak zrobił tę drogę, naturalnie miał by u mnie większe poważanie, niż przejścia z powieszonymi, ale jedno i drugi byłoby przejściem klasycznym/poprowadzeniem tejże i to mi wystarcza. Podobnie przy OS, póki jest transparentność, czy wisiały czy nie, to ok. Podobnie w sytuacji, gdzie ktoś przyjeżdża z celem OS, a ekspresy nie wiszą i czeka, aż ktoś się wstawi albo kolega się niby wstawia,a chodzi o przeczyszczenie i zawieszenie. Też uważam takie zagrywki za ciulowe.
Pozdrawiam