Wyczuwam nutę nostalgii za czasami, kiedy dostęp do wspinania był reglamentowany, a procesy selekcyjne działały jak filtr szlachetnych intencji i determinacji.
Przypominam, że tzw. środowisko wyrosłe w takich warunkach dokonało w ciągu ostatniej dekady spektakularnego samozaorania. Potencjalne autorytety czy inni liderzy opinii w dużej mierze rozmieniły się na dobre albo zaszczekały się na śmierć, względnie udławiły pianą. Na forach, zjazdach, zebraniach kapituł itp.
Trudno się dziwić, że na takiej podściółce intensywnie wyrasta to, co widać. Tyle że nie jest to pokłosie chamstwa, ale anarchicznego sobie-państwa. Ciągłych waśni, procesów, głosów odrębnych, aktów strzelistych i rozdrapywania ran. Innymi słowy najlepszych polskich tradycji.
Sado-maso ma tu poczesne miejsce. Rezultatów batożenia i bycia batożonym spodziewałbym się tych co zawsze, ale ile się można przy okazji święcie pounosić!
Powodzenia.