McAron Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Otóż to! Od lat mieszkam i pracuję w Korei. Ani
> przez chwilę nie dotknęły mnie bezpośrednio skutki
> "medialnej pandemii", gdybym nie czytał co się
> dzieje dookoła, nawet bym o niej nie wiedział. Z
> jednym wyjątkiem - żeby wejść do niektórych
> sklepów i do jakiegokolwiek szpitala, muszę mieć
> maskę. Poza tym, życie toczy się normalnie. Nikt
> nie wykupuje towaru ze sklepów, można chodzić
> gdzie się chce, restauracje i sklepy są otwarte,
> zakłady normalnie pracują. Odwołano tylko duże
> imprezy masowe (np. na mojej uczelni -
> ogólnoinstytutowe seminaria). W miejscach, gdzie
> przebywały osoby zarażone, zrobiono masowe testy,
> dezynfekcje, kwarantanny (tzn, coś tam nie było
> czynne przez jakieś dwa tygodnie, bo personel był
> na kwarantannie itp), ale to już przeszłość.
> Być może w Polsce rzeczywiście nie ma innej opcji
> niż zamknąć wszystko wszędzie, bo ani służba
> zdrowia ani jakiekolwiek inne służby nie są
> przygotowane na epidemię, ale z drugiej strony
> takie zamknięcie kraju to też strzał we własne
> kolano. Zwłaszcza pod względem gospodarczym.
> Owszem, w najbliższych miesiącach wielu starych i
> schorowanych ludzi, których zabrałaby epidemia,
> zachowa dzięki izolacji życie. Ale za rok będzie
> taki kryzys, że jeszcze więcej ludzi umrze z braku
> dostępu do podstawowych leków albo nawet z
> niedożywienia. Młodszym zaś życie skróci stres.
> Może nie każdy się ze mną zgodzi, ale w życiu się
> liczy przede wszystkim jakość, nie długość.
To dość ciekawe dlaczego w krajach EU tak to się rozprzestrzeniło, a tam poradzili sobie dość sprawnie. W RFN też się dużo testuje.
Może oni po prostu mocniej przykładają się do higieny, nie dotykają twarzy itp - jakieś ogólne zwyczaje tego narodu, które przyczyniły się do tego sukcesu. Noszenie maseczek u nich było chyba popularne jeszcze przed epidemią?
Osobiście też jestem za noszeniem maseczek (nie ma ich) oraz powszechnych testowaniu (też nie ma). Nawet nie wiem czy rząd robi coś w tym kierunku bo słyszymy tylko kłamstwa, a ograniczanie spacerów w lasach to już czysta hipokryzja. Mogę się założyć że prawdopodobieństwo zarażenia w takim miejscu jest 1000 razy mniejsze niż każda wizyta (bez maseczek) w sklepie czy pracy.
p.s. może przynajmniej ta kwarantanna doprowadzi do wyżu demograficznego ;-)
Pzdr
Marek