TomaszKa zakłada na wspinaniu.pl grupę wsparcia (psycho)logicznego dla Kicika. Ale to Jerry jako pierwszy docenił tu pożyteczność jej recenzenckich prac i trudów, a ja mu wtórowałem, piętnując okrutną niewdzięczność nikczemnych wydawców wobec Beaty "Katarzyny" S. [
forum.wspinanie.pl]. Bidulka żali się na wydawcę Gołędowskiego, że "miał dwie dobre redaktorki, jednej nasrał na glowę, druga w związku z tym odeszła" [
archive.ph]. Zaprawdę straszny jest los wydawniczych wyrobnic literatury górskiej w tym kraju. Ale może jeszcze Troskliwy Miś ją przytuli!
Naukowczyni Księżniczce widać już nie po drodze z jej mentorką z Górskiego Domu [Bez] Kultury, skoro samopas poszła w la(n)s. Wprawdzie uważa, że "Krakauer nie był jednak alpinistą, tylko dziennikarzem, dokładnie tak samo jak Hugo-Bader", mocno tym dowartościowując naszego hucpiarza-plagiatora [
natemat.pl]. Bez żenady Księżniczka dowartościowuje też swego kolegę po (literaturoznawczym) fachu Huberta Jarzębowskiego, stawiając w jednym rzędzie (wysoko)górskich prześmiewców z: Markiem Raganowiczem, Krzysztofem Wielickim, Marekiem Ratajczakiem, Andy Kirkpatrickiem. Zapomniała o Tomaszu Hreczuchu. Ale co gorsza nie zna też chyba miażdżącej opinii profesorskiego guru na temat Hubercikowej powieści o Karolu Englischu: "niegodziwością nazwać trzeba, oględnie mówiąc, niesmaczny sposób prezentacji jego osoby jako pajacowatego mamisynka w wydanej niedawno marnej powieści sprawiającej wrażenie "postgombrowiczowskich" popłuczyn" [
glk.wuwr.pl].
"Z czego można się w górach śmiać?" - zapytuje retorycznie nasza naukowczyni, i odpowiada: "Z samego siebie [...]". Tak trzymać Księżniczko!