łojant Napisał(a):
-------------------------------------------------------

> No to napisz Jerry jakie robiłeś drogi na Hejszy...

Ale to irrelewantne. Całkowicie. Ponieważ w swoim, bełkotliwym nieco, stylu Dżery i ma rację i jej nie ma zarazem. Tak to jest jak się różnorakie tezy do jednego wora wrzuca.

TRADYCJA
Wspinanie jest całkowicie umowną dyscypliną. Umawiamy się na jakieś zasady działania i według nich oceniamy, co jest pravilne, a co nie.

Przykłady:
W jednym miejscu wolno używać haków, w innym nie. Gdzie indziej z kolei kostki też są "zakazane". Ba, okazuje się, że kraszpady też mogą być "zakazane", niestylowe.
Raz zima jest wtedy, kiedy jest. potem tylko w innym terminie, a później przychodzi zima Urubki. Ba, on zabrania nawet warmerów :-)
Super guma na butach jest ok, na rękach już niekoniecznie. Sparove ruchavice wg. Honnolda to skucha. Ba, są i tacy co gumę na instrumencie uważają za skuchę. Ale to teoretycy.

Zasady ewoluują. Powoli. Pooowoooli. Oraz są coraz mniej restrykcyjne w miarę wzrostu powagi przedsięwzięcia: "W co grają wspinacze" L.T. Flores.

Czyli ta "tradycja" to jest umowa społeczna społeczności wspinaczy.


OCHRONA PRZYRODY
Skały nie są naszą własnością. Zarządzają nimi niewspinacze. Dla nich placki magnezji nie różnią się wiele od napisu "koham Juska!!!", a ringi to srebrzyste gwoździe wbite w krwawiące serce Tatr. Poetycko, a jakżeżby inaczej, ale na serio. Do negocjacji z różnymi RDOŚami bardzo pomocne są ustalone zasady wspinaczki, tradycyjne reguły, regulaminy, Regelordnungi. Wspinaczkowa partyzantka działała za komuny, teraz możemy skończyć jak Australijczycy. Trzeba negocjować, nie ma wyboru.

Jerry, pomyśl przez moment. Jeżeli używanie kamów i kości rozjebało jakąś rysę (jak piszecie) to uprzedzające ustalenie, że nie używamy na niej twardego sprzętu by ją od tego uchroniło. Czyli jednak taka ochrona skały jest skuteczna.

scandere necesse est