$więty Napisał(a):
> Skoro powołujesz się na przykład z dziedziny
> lotnictwa, to zapewne
> wiesz na czym polega zjawisko kapitanozy.
> Występuje ono jak najbardziej
> także w zespołach wspinaczkowych.
Jasne, tyle, że to jest kolejny argument żeby się nawzajem sprawdzać - niezależnie od poziomu fachowości i kompetencji.
> > To jest naprawdę straszne, że ktoś o Twoim
> > poziomie fachowości wypisuje takie dyrdymały.
> Musisz się zdecydować. Albo uznajesz moją fachowość
> albo konkludujesz, że wypisuję brednie.
Jedno drugiemu nie przeczy, a czasem wręcz wynika - kiedy fachowiec z wiekiem nabiera o własnej fachowości zbyt wysokiego mniemania.
> Otóż guzik prawda. Wzajemna kontrola ma sens
> jeśli opiera się na fachowości. Człowiek kompetentny
> par excellence zna zagrożenia wynikające z np.
> rozkojarzenia czy choroby, zatem ma włączony system
> samokontroli!
Czy ten cudowny system daje mu immunitet od popełniania błędów, oraz od ich skutków?
Wzajemna kontrola we wspinaniu nie polega na sprawdzeniu fachowości partnera. Jeśli mylisz te rzeczy, to pewnie dlatego, że zbyt długo zajmowałeś się szkoleniem. Gdy obserwuję partnera wiążącego węzeł albo sprawdzam, czy węzeł ten jest dobrze zawiązany, to nie podważam w żaden sposób umiejętności wiązania węzłów, wiedzy teoretycznej partnera na temat węzłów, czy jakiejkolwiek wiedzy i fachowości na jakikolwiek temat. Mam w dupie, czy z uwagi na swoją fachowość lub preferencje partner wybierze ósemkę, skrajny zabezpieczony połówką zderzaka, czy dowolny inny znany mi węzeł nadający się do wspinania. Interesuje mnie tylko to, czy lina zostanie prawidłowo dowiązana do prawidłowo zapiętej uprzęży. Zdarzyło mi się nieraz, że wyłapałem w ten sposób błąd, który mógł kosztować partnera zdrowie lub życie. Mimo, że partner miał o wiele wyższe kwalifikacje wspinaczkowe od moich. Sam też zostałem dwukrotnie przyłapany na głupich błędach, które popełniłem nie dlatego, że nie wiedziałem jak zawiązać węzeł, tylko dlatego, że ktoś mnie zagadał albo zdarzyło się coś, co odwróciło moją uwagę podczas operacji sprzętowej. Jeszcze raz powtórzę, fachowość nie ma tu nic do rzeczy. Wystarczy sprawdzić, jak wielu fachowców robi sobie krzywdę z własnej winy, i to bynajmniej nie w sytuacjach ekstremalnych, tylko w codziennej rutynie. Nie tylko we wspinaniu. Słynni rajdowcy potrafią spowodować "po cywilnemu" tak samo głupie wypadki i stłuczki, jak niedzielni kierowcy.
> Kontrola przy braku kwalifikacji ze strony
> kontrolera jest czystą paranoją.
Kontrola czego? Gdybym się z Tobą wspinał, nie kontrolowałbym Twoich umiejętności dotyczących szkolenia czy samego wspinania. Sprawdzałbym tylko, czy się dobrze zapiąłeś i zawiązałeś. Kwalifikacje potrzebne do oceny, czy uprząż i węzeł są w porządku, nabyłem dawno temu i są wystarczające. Kontrolował bym to, co robisz, nie dlatego, że powątpiewałbym w Twoje umiejętności, tylko dlatego, że żadna fachowość (nawet certyfikat potwierdzający, że jesteś robotem, gdybyś nim był) nie daje Ci stuprocentowej gwarancji każdorazowo poprawnego wykonania ciągu prostych czynności. Jeśli sam z siebie zawiążesz swój węzeł prawidłowo z prawdopodobieństwem 99.999%, to dzięki sprawdzeniu przez partnera będzie to 99.99999999%, co oznacza, że prawdopodobieństwo wypadku wynikającego z tego akurat błędu zmniejszy się z 1 / 100 tys do 1 / 10 miliardów. Jeśli tego nie rozumiesz, to chyba coś nie tak z tą Twoją fachowością.