Ja z pewną taką nieśmiałością---co takiego niecodziennego jest w tym, że jakiś sprawny fizycznie chłopiec wszedł (lub wspiął się) na kilka przeciętnych szczytów, w czym jest lepszy od kogoś kto wchodzi na M.EV. z tlenem? To co zrobił jest w zasięgu 90% dzieciaków w jego wieku---trzeba odliczyć tych z lękiem wysokości, niewidomych,sparaliżowanych itp---chłopiec po prostu realizuje pasje ojca (mniej lub bardziej świadomie)----gdyby jego tata zamiast chodzić po Tatrach był fanem modelarstwa lub uprawy warzyw to pewnie byśmy dowiedzieli się, że syn spędził wakacje sklejając modele okrętów z zapałek lub przekopując hektar działki co miałoby takie samo znaczenie jak wejście wszystkie szczyty Tatr. Dla Antka oczywiście gratulacje. Lech.