Masz rację, himalaizm, czyli dyscyplina, która pełni funkcję rozrywki dla mas, potrzebuje przede wszystkim komisarza ludowego. Najlepiej wolontariusza o czystym sercu, czujnym oku i szlachetnych ustach. Takich jak Twoje.
Komisarz zadbałby, żeby "polski" znaczyło naprawdę "narodowy". Prześwietliłby dziadków, zajrzał w spodnie. Dodał punkty za kartoflany nos (mniej się odmraża), płaską głowę (pozwala włożyć dodatkową czapkę pod kask) i lepkie ręce (pomagają wspinać się bez rękawic w trudnym technicznie terenie).
Obawiam się tylko, że mimo dokładnej destylacji, szybko mogłyby wyłonić się frakcje PHZ PAX i PHZ Falanga i ryzyko śmierci w wyniku przemocy politycznej w górach najwyższych wyszłoby poza obszar fundamentalizmu islamskiego.