Dziękując z brawa i troskę, zwracam Ci uwagę, że z założenia to nie była „fajna zabawa” (choć było bardzo fajnie), lecz kurs, mający przygotować przyszłych ekiperów do działań, od których zależeć będzie bezpieczeństwo wspinaczy. Kursy rządzą się pewnymi prawami – mają program do realizacji i nie skupiają się tylko na jednym działaniu.
Asesor prowadzący podczas kursu grupę na Żabim Koniu jest jednocześnie kustoszem tego rejonu i zna jego potrzeby.
Trochę wybiórczo zacytowałeś fragmenty postu Rafała. Pozwól, że i ja zacytuję co nieco:
„podczas kursu oraz stażu udało się odkopać Ściankę Obok Garażu oraz oczyścić prawu skraj Filara Ponad Garażem. Efekt prac to pięć ubezpieczonych linii.
Działania na Turni Marcinkiewicza polegały na wymianie i uzupełnieniu asekuracji w lewej części ściany. Komplet nowych przelotów posiadają drogi: AGD Kontratakuje, Kropka Nad Ypsilonem oraz Telewizor z Lotnikiem.”
W mojej ocenie nie było to bezrefleksyjne osadzanie ringów, lecz rzetelna praca na rzecz wspinaczy..
Ponieważ przyznajesz, że nie znasz powodów wymiany asekuracji [„zachodzę w głowę tylko po co”], wyjaśniam, że robione jest to w celu poprawy bezpieczeństwa – stare, niewiadomego pochodzenia punkty (niekoniecznie „złe”, lecz np. w „złych miejscach”), są wymieniane na takie z atestem UIAA i czasem umieszczone w "lepszej" (subiektywnym zdaniem kustosza) lokalizacji. Podczas wymiany nie pozostawiano starych punktów.
Co do spitów i prętów tkwiących w ścianach doliny – co one mają do kursu ekiperskiego? Dlaczego ich nie usuwasz?
Spokojnie mogę przyklasnąć Twemu ostatniemu zdaniu - Nie dla bezrefleksyjnego osadzania ringów!
Pozdrawiam,
Włodek „Jacooś” Porębski
Koordynator kursu ekiperskiego