Wielokrotnie zapraszałem Genka na kursy instruktorskie. Pełnił na nich rolę asesora- jak się wówczas mówiło.
Trzeba przyznać, że Genek poruszał się w tatrzańskim skałolodzie znacznie swobodniej niż kandydaci na instruktorów,
nierzadko z ówczesnej czołówki sportowej. Szokujące było zaś to, że Genek brał pierwsze z brzegu raki z magazynku
w Betlejemce oraz jakiś tam czekan dla kursantów, raczej leciwej proweniencji.
W$